Czekanie

pexels-photo-largeOtwierając wszystkie okna umysłu czekam niecierpliwie na Jej przyjście. Czy to się kiedyś zmieni? Czy wydarzy się coś, co sprawi, że będziemy sobie bliskie na tyle, by skrócić to czekanie? Wietrzę myśli, strzepując z nich drobiny zwątpienia. Muszę być skupiona i pewna siebie. Tak będzie Jej łatwiej mnie odnaleźć.

Z drugiej strony… Czy ja się gdzieś przemieszczam? Wciąż tkwię w tym samym ciele, przeczesując uparte kosmyki włosów. Wciąż oglądam świat tymi samymi piwnymi oczami, dzieląc ze światem te same słabości.

Czy tak trudno zapamiętać drogę do mojej duszy? Przecież już od dawna zrobiłam dla Niej szlak usypany szklanymi marzeniami, w którym skrzą się nadzieje na lepsze jutro. Trudno to przeoczyć. A jednak… Dla Niej trzeba się bardziej postarać. Bardziej przyłożyć się do tej relacji. Nie wystarczy, że jestem i tęsknię, a tęsknota jak światło latarni nawołuje błądzące wspomnienia.

Sama tęsknota jest niczym więcej niż marnym manifestem niemocy. Tęsknisz, to coś zrób, by tę tęsknotę zmniejszyć. Chyba, że pomaga… Ale mi chyba nie pomaga. Wolę nie tęsknić. Wolę by była blisko i zaglądała mi głęboko w oczy, pobłażliwie głaszcząc po głowie. Wolę spędzać z nią czas karmiąc się snami o wolności i słodką naiwnością.

A może sama ją od siebie odpycham? Może ta szarość myśli, która co jakiś czas mnie odwiedza, zaciera drogę. Może to właśnie kolor ją przyciąga. Kolor i jasność. A może sernik z brzoskwiniami lub galaretka? Ona jest raczej z tych nieprzekupnych… Szkoda, bo mogłabym jakiś sernik skręcić. Albo dziesięć, byle by była. Przy mnie. Na zawsze.

Bym była na tyle silna,

by spełniać marzenia,

rozwinąć skrzydła,

pogodzić się ze sobą i ze światem.

2 Replies to “Czekanie”

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.