K, mekka zakochanych

 

Untitled design (13)

Czekaj na mnie uKochana, znalazłam sposób na nasze spotkanie! Wprost szaleję z zachwytu… Myśli wariują w uniesieniu, a ja zanurzam je w gorącej kąpieli, odhaczając kolejne chwile na swoim ciele.

W miłosnym porywie powracam do moich wyobrażeń o Tobie zastygając w karminowym zauroczeniu…

Nie mogę się doczekać Twoich korytarzy pełnych bezdennej pustki, która tak wspaniale odwierciedla moją duszę… Już widzę jak upadam na tę podłogę, która kocha upadających odwzajemniając im ich bezcielesność.

Czekam na Twoje okna… na trupią biel po naszej stronie i bezsens kolorów za zimi. Już widzę jak patrzysz na mnie tymi bladymi oczami ścian, jak przyglądasz się każdej mojej emocji, chcesz poświęcić mi uwagę…

Popłyniemy razem w morzu milczenia, ja, okalająca łóżko, Ty, wszechobecna (jak moja niespełniona miłość). To takie dobre być przy Tobie, ocierać się o Ciebie, mówić wszystkimi głosami, okalać Cię całą moją niemocą…

To takie dobre, być opętanym nieszczęściem i otępiałym od leków… Nic nie czuć, w końcu nic nie czuć (oprócz woalu zapomnienia). Wędrować po korytarzach myśli wraz z Tobą.

Postawiłam się na dwóch biegunach, by Cię poznać. Kładę bandaże na nadgarstki, by mogły nasycić się karminem, który tak uwielbiasz.

Wszędzie rozmyty karmin… spodobałoby Ci się to na pewno… to wszystko dla Ciebie… wiem, że to docenisz.

Karmin ustępuje czerni, słyszę dźwięk wyważanych drzwi.

Już wkrótce się spotkamy.

Twoja Karminowa P.

2 Replies to “K, mekka zakochanych”

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.