Odmówiłam ją

Odmówiłam ją. Tak. Dla Ciebie. Szeptem wszystkich zwątpień tchnęłam w nią życie i pozwoliłam jej wzlecieć.

Lekkością roztropności połączyłam jej ścięgna, lepkością naiwności dodałam jej otuchy… a na słowo honoru poderwała się do lotu.

Z atramentu powstała, niby feniks; z atramentowych popiołów mych myśli i wzniosła się w porwany gwiazdami atrament.

Moja modlitwa.

Za Ciebie.

Dla Ciebie.

O Tobie.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.