Uwięziona w maszynie do pisania przeżywam swoje życie podwójnie.
Każde słowo odznacza się na moim ciele, zadrukowuje moje wnętrze… Próbuję się uchylać od kolejnych liter, skaczę z nastroju w nastrój, staram się ją roztroić, ale jest bezlitosna… beznamiętnie spisuje każdy znak zaczerpnięty z otoczenia i wyrzyna je na mojej skórze.
Najgorsze są wielkie litery, te na samej górze, bo skutecznie ściągają mnie w dół… wpełzają mi do głowy, lęgną czarne myśli przywdziewając nicość. Patrzę atramentem spod klawiszy, zerkam bezgwiezdną nocą na tych wszystkich mędrców, którzy podchodzą do niej, do maszyny, i zaczynają pisać. Wszystkie zawiłe tłumaczenia, cofnięte słowa, czy przeprosiny dzierżę na sobie, jak zbroję… Mam cichą nadzieję, że skóra się przyzwyczai, stanie grubsza; niestety wciąż jestem jak papier; przyjmuję bez sprzeciwu wszystkie pretensje, kąśliwe uwagi, szydercze komentarze, nawet oddech przyjmuje, choć on tylko delikatnie muska klawisze maszyny, powodując ciarki na moich plecach.
Słucham stukotu słów wyrwanych z kontekstu, czuję duszący zapach tuszu, który zabarwia moje wnętrze, pozostawiający metaliczny posmak w ustach. Więziona między słowami, spętana podwójnym znaczeniem, ukrytymi intencjami… zakwitam emocjami, które wynikają ze wszystkiego, co we mnie i na mnie.
Jestem papierówką, stworzoną z papieru, który przyjmie wszystko. I nigdy nie zapomni.
…jak życie ….zapisze wszystko w moim umyśle, zaznaczy na moim ciele..wyrzeźbi, zapisze na zawsze. A ja, mimo że przebaczę, to nigdy nie zapomnę. Nie zapomnę bo dzięki doswiadczeniom jestem silniejsza, ale mniej uzna. Papierowka. Dziękuję Marto. Jak zawsze trafione, takie prawdziwe i dojrzałe.
Bardzo dziękuję 🙂 Cieszę się, że przegląda się Pani w moich metaforach jak w lustrze, choć z drugiej strony życzyłabym Pani jak najmniej zrozumienia – na pewno wie Pani, co mam na myśli 🙂 Papierówki tak mają 🙂
PS. mniej ufna a nawet nieufna
Ufność niestety jest strasznie przewrotna… Zamiast mniej ufać innym, często mniej ufamy sobie i swojej intuicji, przez co wychodzimy na tym jeszcze gorzej…
Lata doświadczeń uczą zrozumienia, dodają pewności siebie. Wzmacniają w miłości własnej. Pozwalają świadomie i egoistycznie brać z życia tylko to czego akurat potrzebujemy. I cieszyć się z drobiazgów. I uśmiechać się do świata.