W zeszły piątek przy porządkach, w starej zakurzonej walizce znalazłam swoje skrzydła. Leżały sobie w objęciach pomiętych kartek, lekko zszarzałe od papierówkowych historii.
Poczułam, że to jest ten moment; wyjęłam je delikatnie i zaniosłam do łazienki, by obmyć je ze smutku. Krople wody rozbiegały się bo grzbietach szarych piór, a złe emocje odpływały… zebrały się przy sitku, by spojrzeć na mnie po raz ostatni, a potem zniknąć w ściekach. Obserwując je żałowałam, że woda działa tak tylko na skrzydła…
Gdybym mogła wtedy oczyścić swoją duszę z tych emocji… gdybym tak mogła wtedy rozpuścić cierpienie i żal… nie musiałabym chować skrzydeł pod stertą papierzysk i grubą warstwą rozczarowania.
Nie miałam siły…
Nie miałam wiary…
Nie miałam Ciebie…
Dlatego teraz siedzę na stołku, zaciskając zęby na drewnianym kołku i czuję jak fale strachu i ekscytacji przepływają po moim ciele. Staram się nie ruszać, by nie utrudniać Ci zadania. Gładzisz mnie po nagich łopatkach, w poszukiwaniu blizn; chcesz naszyć je w tym samym miejscu, by zakryć przykre znamiona przeszłości. Przyszywasz je w milczeniu, cisza łagodzi mój ból, ciepło krwi wycisza ciało, nici łączą mnie z moim powołaniem.
Rodzę się na nowo
W bólu
We krwi
W sobie
Dla siebie
Dzięki Tobie
Dziękuję.
Photo by Julian Hanslmaier on Unsplash
Trudne dni,dziwne myśli,przekonanie o samotności….to wszystko minie.Mija.Wystarczy rzeczywiście znaleźć schowane skrzydła i zmyć je starannie że smutku.Dla siebie,dzięki sobie.Dziękuję Marto.Piszesz prawdziwie, gratuluję dojrzałości.I dobrego pióra.Pieknie.
Bardzo dziękuje 🙂
„Właściwy mężczyzna zapragnie dać Ci więcej niż możesz sobie wyobrazić.Niewłaściwy nie dostrzeże że jesteś warta wszystkiego.”
Oj to prawda… Niestety ciężko w nią uwierzyć, dopóki się tego właściwego mężczyzny nie znajdzie. Do tego czasu większość z nas nagina siebie, próbuje się ponownie kształtować, jak origami, dla swojego partnera, by dopasować się do jego dłoni, by zaznać bezpieczeństwa.
Odkryć bezpieczeństwo w sobie, w swojej głowie, trwać w tym, pamiętać o tym. Nie pozwolić sobie by Jego Trwanie przy mnie wzmacniało moja wartość, bezwzględnie być sobą i zawsze pamiętać że mężczyzna, NIESTETY, jest wygodny. Tym bardziej wygodny im bardziej My naginamy się w jego stronę i, jak świetnie to ujęłaś, jak origami próbujemy dopasować się do Jego dłoni. Twoje pisanie to sztuka,Marto.