Leżę pokrwawiona od twoich słów w rynsztoku naszych uczuć. Spływają po mnie emocje, stęchłe ze starosci, przeterminowane… Śmierdzę tanią miłoscią, jak kurtyzana; oddałam ci siebie za marne kilka gestów, za gorącą herbatę przy przeziebieniu, za pożyczony szalik.
Rozkładam ręcę i błagam o to byś mnie dobił, wykonał ostatni ruch… a ty tylko rozglądasz się, czy nikt nie obserwuje i odchodzisz jak gdyby nic się nie stało…
Jakbym ja się nie stała.
Jak zawsze.
Na zawsze.
Scena z życia. Ujęłaś to fantastycznie.
Dziękuję 🙂
Chyba nie była to miłośc….być może pod nazwą tania miłośc ukryłaś to co się między kobietą i mężczyzną wydarzyło. Godzimy się na coś co nie jest miłością, chcemy być potrzebne, kochane, uważamy, że wtedy tylko dostrzeżemy w sobie piękno….jakie to wszystko trudne…..dla nas kobiet bardzo trudne, nie potrafimy fizycznej bliskości oddzielić od uczuc i to nas gubi. I mimo, ze świadomie wchodzimy w relację bliskości to oczekujemy jednak uczuc…Uczucia nie pojawiają się, mężczyżni traktują taką bliskośc inaczej. To boli. Mimo rozsądku, mimo wszystko.Bardzo boli.
Trafiła Pani w samo sedno, właśnie to chciałam wyrazić w tym tekście .
„…Proszę mi nie bądz
nie budż mnie Twym imieniem
Czy słyszysz już się staję
Jak zdeptany biały anioł…”
Z fragmentu mojej piosenki a dokładniej refren
Różne historie, różne słowa, podobne emocje 🙂 Bardzo lubię takie 'dialogi’ 🙂