To już koniec i przecinek,

Rozwiesiłam nadzieje nad nieboskłonem Twoich oczu i patrzę jak ociekają z łez zawodu. Sama poddaje się ciepłu Twojego wzroku i ogrzewam zmarzniętą duszę, obserwując otoczenie z niedowierzaniem…
Pękate obłoki myśli słodkich jak wata cukrowa wtórują wiatrowi trzy słowa: „to już koniec…”. Uśmiecham się do nich i próbując zatuszować niedowierzanie… sprawdzam powoli dłonią dziurę po moim sercu. Ale jej już tam nie ma. „To prawda”, myśl przebiegła płocha jak zając, a ja równie szybko błądzę po miejscu do niedawna pustym… i.. natrafiam na dwa szwy… maleńkich świadków tej niezwykłej zmiany.
Tak… to koniec i kropka. A nawet dwie… z ogonkami – jakby na potwierdzenie i przypieczętowanie tego boskiego wypełnienia. Podwójne mrugnięcie okiem – z szybkości zdarzeń, a może z przewrotności losu..
Nie wiem. Ale są. Dwa przecinki. A jak są przecinki, to trzeba iść dalej, nie oglądać się za siebie zbyt często.
Dobrze.
Jest mi tak dobrze, tak nie-pusto i dobrze.
Dotykam opuszkami palców moich nadziei; już wyschły, a szarość spłynęła wraz z wodnistym bagażem przeszłości. Mogę w końcu wstać… Otulam się ich niewinną bielą jak Twoją koszulą i drepczę do kuchni czując zapach kawy.
Dziękuję Ci za wyschnięte nadzieje i przypalone grzanki (’tak, takie czarne lubię najbardziej’). Mierzwisz mi włosy i całujesz w czubek głowy, a ja, jak za sprawą zaklęcia staję się maleńka i kryję się w Twoich objęciach.
Patrzymy na pękate chmury za oknem, a ja mam nadzieję, że ten koniec się nigdy nie skończy

myślę, że nie
ja tam kropki nie postawię
co najwyżej , lub ,,

One Reply to “To już koniec i przecinek,”

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.