Ulica Tkacka

Idę przez ulicę Tkacką z resztkami rozmazanych marzeń na twarzy. Oczy mam zgaszone, słone. Rzeczywistość się zlewa jednym wielkim potopem wspomnień, a ja w akcie desperacji rzucam się do schodów – by uniknąć utonięcia w zapomnieniu.

Idę w górę.

Zawsze w górę idę, by zapomnieć, w przyszłość kroczę niepewnie, ubrana w naiwną sukienkę i trampki utkane z dzieciństwa. Czerwoność cegły przyjemnie drapie mnie w poliki, a kiełkująca trawa muska moje myśli. 'Jest nadzieja’- szeleści sukienka, 'będzie dobrze’- wtórują jej trampki, a ja się tylko przyglądam widokom na górze w milczeniu.

Ulubiony widok, kubistyczne dzieło nie- Picassa, ale równie groteskowe; grzędy kamienic rozpychające swoje dachy, by złapać odrobinę słońca. Fioletujące się w złości, wydymające cegły w gniewie, zrzucające tynki w spokoju i milczeniu. Daję im czas; wszystkim poświęcam uwagę i oddaję cześć jednakowo; tym odnowionym, okalanym bielą jak i tym, które dzierżą w sobie obraz zabitych deskami okien. Cała niesprawiedliwość świata zaklęta w jednym mieście, jednym widoku; mozaice osobliwości gnieżdżącej się u stóp góry zamkowej.

Wiatr historii otula mnie ciepłym szalem dystansu, słońce osusza ostatnie ślady powodzi, a ja podziwiam tak mi bliski widok z góry zamkowej i jednoczę się z całą groteską wygrzewającą swoje grzbiety.

 

Ogrzewam dłonie

Rozsiewam nadzieję

Rozmywam wątpliwości

Buduję siebie.

3 Replies to “Ulica Tkacka”

  1. To nie jest opowiadanie – to poetycka impresja z pierwszoosobowym podmiotem lirycznym 🙂 Opowiadanie z definicji jest wielostronicowe, ma ściśle określoną czasoprzestrzeń, swoich bohaterów i rozbudowaną fabułę.

    1. Piękne i klimatyczne. Miasto ożywa i drży od tajonych emocji. A może to tylko my – ludzie tak je widzimy? A może ono myśli w ten sposób o nas? I to ono otula nas „ciepłym szalem dystansu”. Wiele mówiący, poetycki obraz miasta, które znam i kocham…

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.