Nasycam powietrze słodyczą wspomnień, by zatrzeć gorzki smak przetrwania. Kołyszę umysł spokojnymi rytmami muzyki, zapominam na chwilę o teraźniejszości. Pozwalam myślom kłębić się i poruszać po nieboskłonie mojej świadomości, a sama zatracam się
w ich obserwacji.
Stada myśli poruszają się zgodnie z podmuchem mojego nastawienia; niektóre leniwie, jakby od niechcenia, inne szykując się na to, by po nabrać rozpędu. Zmysłowy dźwięk gitary sprawia, że robią się bardziej swobodne, lekkie i… pachnące waniliową kawą.
Zamykam oczy i ostrożnie wyciągam dłonie, by móc poczuć ich fakturę, charakter, ich ciepło i chłód. Przy takiej bieganinie myśli warto się z nimi oswoić, poznać je lepiej, by je zrozumieć. By zrozumieć lepiej siebie.
Część z nich jest szorstkich i ciepłych; lniane piękno w kolorze kości słoniowej. W ich zagnieceniach czas wije sobie gniazda i stara się tchnąć w nie ducha przeszłości. Jest
w nich coś majestatycznego i szczerego jednocześnie, co każe mi ich słuchać i podziwiać.
Po stadzie powolnych lnianych obłoków, w moje ręce dostają się jasnobłękitne szklane cuda, odpychające chłodem i przyciągające blaskiem. Ich gładka powierzchnia przerywana jest chropowatymi miejscami z pojedynczymi lnianymi nićmi; pamiątkami po zderzeniach z obłokami przeszłości. Ich lekkość zdradza niezwykłą mieszankę, którą kryją w środku; naiwność połączoną z nadzieją; pewnie to sprawia, że ich blask jest taki ciepły, mimo chłodu jakim emanują.
Pomiędzy stadami krążą pojedyncze osobniki szarej maści, większe i mniejsze, mniej
i bardziej szare. Konsystencją przypominają watę, a wykładnik ciepła czy zimna w ich przypadku nie obowiązuje. Krążą, wpadają na siebie, to się łączą, a to dzielą, próbując bezskutecznie objąć kontrolę nad całą świadomością. Nie mają własnego kształtu, ni charakteru, a prowadzone są rządzą kontroli i nieśmiertelności. W niektórych rozpoznaje duchy przeszłości zaklęte w szarych zmartwieniach, inne zlewają się w ten sam, marny wzór bylejakości przetrwania…
Siedzę na łóżku i głaszczę swe myśli delikatnymi nutami muzyki. Są różne. Są niepokojące
i inspirujące. Na pewno przytłaczające. Ale są moje.
W obłokach myśli – super napisane, bardzo mi się podoba. W niektórych wersach widzę sama siebie. Gratuluję !!!